|
|
 |
|
Regaty Ref-con 2008 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
NIESKOńCZONE REGATY

W sobotę 21 czerwca zostały zorganizowane towarzyskie regaty w Pucku (druga edycja Ref-Con Cup). Pomysłodawcą i realizatorem jest Adam Ostrowski, zapalony motorowodniak czynny sympatyk TŻT (rejs w Chorwacji 06'2008).
Sobotni ranek był wspaniały. Żeglarska czwórka wiała przy pięknym błekitnym niebie. Białe obłoki czyniły widoki jeszcze bardziej pocztówkowymi. Głowny plac HOM w Pucku powoli zapełniali zaproszeni goście. Zgodnie z planem po słowie wstępnym nastąpiło losowanie łodzi. I wtedy trochę z zaskoczenia zaczęło padać.
Żeglarstwo jest jednak dla aktywnych, więc przy pierwszej przerwie w opadach, gdy niebo pokazywało jaśniejsze oblicze, pierwsze załogi zeszły na wodę i podniosły żagle. Wszak poznanie akwenu i przećwiczenie podstawowych manewrów ma niebagatelne znaczenie.
Płynąc świeżym lewym halsem, z zarefowanym grotem, oddalamy się od przystani obserwując co chwilę niebo. Pamiętam, że pomyślałem o tym jak złośliwa jest taka aura dla tej sympatycznej imprezy, i że to coraz bardziej szarzejące niebo jest w stanie zmienić wszystkie plany. Na policzkach czuję, że wiatr tężeje. Wykonaliśmy więc zwrot na kurs przeciwległy, aby zbliżać się do przystani gdyby warunki miały się pogorszyć.
To była dobra decyzja podjęta w ostatniej chwili... Nadszedł szkwalisty wiatr, żagle wyluzowane do łopotu, aby tylko nie pociągneły łódki na burtę do wody. Prędkość znikoma, ale jest - więc jest i sterowność. Fok tłucze się w łopocie jak oszalały zabierając wierzgającymi szotami wszystkie inne nie uporządkowane fały i cumy, czyniąc z nich bezładny kłąb lin bijących z hukiem o pokład dziobowy.
Grot z wyluzowaną talią oparty o wanty trzepie wolnym likiem jak karabin maszynowy. Trzech facetów siedzi na burcie, a łódź przechyla się w rytm podmuchów szkwału. Lekko odpadam, pozwalam aby wiatr niósł żaglówkę - płyniemy w końcu do brzegu, choć nie do przystani - dryf jest gigantyczny.
Sytuacja jest nerwowa ale stabilna więc rozglądam się wokół - co z tymi którzy zdążyli wypłynąć?
Widok leżących na wodzie dwóch kadłubów działa gorzej niż wycie szkwału i przewalająca się do wysokości głowy rozbita burtą fala... i odbiera wiarę w "suchy" powrót - skoro wszyscy leżą to zaraz będziemy w wodzie i my...
Póki co powoli zbliżamy się do lądu, wiatr już nie tężeje, rozglądamy się uważniej i widzimy już razem cztery wywrócone łodzie. Żywioł zrobił to jednym pstryknięciem.
Wiatr zelżał o stopień, można podebrać żagle by przestały wściekle łopotać. Można rozplątać wielki kłąb lin na szotach foka. Czyżby się udało?
Ten przedłużający się szkwał (mówią, że wiało ponad osiem Bouforta) trwał zaledwie parę minut, może dziesięć.








Zdjęcia nie oddadzą tych wrażeń. I nie ma znaczenia, że to była impreza firmowa z piwem i grillem na zakończenie -
to była zabawa w regaty, ale nie zabawa w żeglarstwo - to było żeglarstwo.
Natura potrzebowała 20 minut, aby ze słonecznego dnia zrobić ponure szkwaliste popołudnie. Wystarczył ten jeden silniejszy kilkusekundowy podmuch aby położyć łódki na burcie. Dla tych kilku sekund nosimy kamizelki...
W czerwcu woda ma niewiele ponad 10 stopni, może 15. To naprawdę jest zimno.
Skiperzy razem po kolejnej przygodzie - jeszcze długo będziemy analizować poszczególne momenty tych zdarzeń.
Michał będzie długo pamiętał tę szybką i brutalną lekcję Wiatru i Wody.
Podczas gdy niektórzy powoli uspokajają oddech, inni w znoju wracają do przystani ze swym dobytkiem.
Jak to bywa w takich razach, nie obeszło się bez strat. Woda skutecznie unieruchomiła piloty oraz komórki. Na zdjęciu próba uruchomienia pilota do samochodu
Fala stresu minęła, ciuchy przebrane na bardziej suche - czas na pierwsze analizy
Żeńska część załogi była niewątpliwie szczęśliwa, że nie brała udziału w pierwszym, niedokończonym biegu.
Poniżej przykład jak skuteczne są wszelkie taśmy odblaskowe na odzieży specjalistycznej
Pogoda Zatoki Puckiej jest jak pogoda w górach: nieprzewidzianie zmienna - nie minęły dwie godziny od przyholowania ostatniej łodzi pełnej wody, a można było podjąć krótką wycieczkę, aby dziewczyny z załogi też coś miały ze słońca i żagli.
Super nowy rib Adama zadebiutował swą służbę w akcji ratunkowej. Z sukcesem.
Ale tak naprawdę o ileż przyjemniej popływac nim w słońcu...
Wiadro to za mało aby w sensownym czasie wylać kilka ton wody z kadłuba - najprościej jest wylać ją bezpośrednio.
Podsumowanie.
Puchar nie zmienił właściciela.
Nie ma zwycięzcy.
Choć może, patetycznie rzecz ujmując, zwycięzcami są ci wszyscy, którzy zasmakowali przygody?
Upominki rozdane. Regaty zamknięte.
Skipper ze swoją uroczą eskortą.
No cóż... ani to mistrzostwa świata, ani okolicy. Łódki też mało wyścigowe.
Ale te regaty pozostaną w pamięci wielu na długo. Swoją drogą ciekawe ilu tegorocznych uczestników pojawi się na starcie za rok. Bo bez wątpienia za rok walka będzie miała bardziej profesjonalny wymiar. A i o puchar też trzeba w końcu powalczyć :-).
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Specjalne podziękowania dla Adama za zaproszenie i zaufanie.
Serdeczne podziękowania dla Joli, Karoliny, Eweliny oraz Magdy za entuzjazm i komplementy.
Wszystkie zdjęcia autorstwa mojej Asi - już dziękowałem.
|
|
|
|
|
|
Licznik wizyt 6089 odwiedzający (28793 wejścia) |